Recenzja filmu

Nosorożec (2021)
Oleg Sentsov
Serhii Filimonov
Evhen Chernykov

Zderzenie czołowe

Atrakcyjna, choć klasyczna dla gangsterskiego kina fabuła o wspinaniu się po zorganizowanej przestępczej hierarchii skupia się z jednej strony na człowieku z niedookreślonym moralnym brzemieniem
Zderzenie czołowe
Tytułowego Wowę poznajemy, gdy jest jeszcze zastraszanym przez rówieśników dzieckiem. Chwila surowej podwórkowej przemocy wystarcza za zapowiedź tego, że hartowanie stanie się ulubionym sportem naszego samotnika, a jego dewizą będzie przemoc. Scenę później "chwila" traci jednak na znaczeniu: idziemy za zakrwawionym chłopakiem do jego rodzinnego gniazdka i rozpoczynamy ocierającą się o filmowo-poetycki (i zapewne postprodukcyjny) geniusz wędrówkę w czasie. W jednym skutecznie pozorowanym ujęciu oglądamy kilka izb i kilka zamieszkujących je postaci, lecz kamera z ręki i wewnątrzkadrowy montaż sprawiają, że rekwizyty i bohaterowie starzeją się, znikają, wracają i umierają, a inny kąt patrzenia może oznaczać zmianę kartki w kalendarzu, ale i zmianę kalendarza. Sąsiadujące ze sobą, niby przypadkowe, wydarzenia z życia Wowy układają się w kalejdoskop ukraińskich lat 80. i 90.: w widzianą oczami dorastającego dziecka transformację sowieckiego kraju, w którym alkohol ojców leje się strumieniami, starsi bracia wracają (lub nie) z radzieckiej wojny w Afganistanie, matki czekają na spóźnioną emeryturę, siostry żenią się zbyt wcześnie, a poza murami domu odradza się niepodległy naród.

W 10-minutowym prologu swojego trzeciego filmu Oleg Sentsov osiąga perspektywę iście tarkowowską. Czas wydaje się tu zabawką w jakichś większych dłoniach. Egzystencjalna stawka filmu zostaje umieszczona bardzo wysoko, tym większe jest zaskoczenie, że mały Wowa zamienia się w Nosorożca: typa spod ciemnej gwiazdy, z karkiem i krzepą Mike'a Tysona, budzącego respekt i strach osiłka, który w gatunkowym kinie pewnie obstawiałby boki najgorszego z bossów. I trochę tak jest: kilka błędów i ataków przemocy później Nosorożec (Serhii Filimonov) trafia na czarną listę lokalnego watażki i równocześnie pod opiekuńcze skrzydła mafiozo z prawdziwego zdarzenia.

Atrakcyjna, choć klasyczna dla gangsterskiego kina fabuła o wspinaniu się po zorganizowanej przestępczej hierarchii skupia się z jednej strony na człowieku z niedookreślonym moralnym brzemieniem na barkach, z drugiej – na jego przechodzącym z politycznej podległości w grzeszną niepodległość kraju. Jedno przegląda się w drugim: gęstość i przaśność ekranowego świata uwiarygodnia to odbicie. Pieriestrojka dawno zawładnęła Związkiem Radzieckim, a uosobieniem ledwie gaworzącego, a już dzikiego kapitalizmu na ukraińskich ulicach jest rządzący nimi Wowa.

Trudno jednak o spełnienie obietnicy ze zjawiskowego prologu. Zamierzona przez filmowca etyczna wiwisekcja arcybrutalnego osiłka jest tu fragmentaryczna, a w finale zbyt deklaratywna. Po oglądanych zdradach, orgiach, torturach, strzelaninach i morderstwach, po obecnej w nadmiarze, pozbawionej gatunkowego cudzysłowu, za to skrajnie brutalnej i boleśnie wiarygodnej przemocy, za którą odpowiedzialny jest Wowa, reżyser wciąż mu kibicuje. Jako skazany na 20 lat kary były więzień ma oczywiście do tego prawo, lecz trudno współdzielić jego entuzjazm. Wowa udanie funkcjonuje jako polityczna metafora, lecz tylko jako metafora. Charakterologia stoi tu pod znakiem zapytania. Przyznacie, że rozprawiający o imponderabiliach i moralnym brzemieniu Mike Tyson o morderczych zapędach może nieco odbierać powagi całości. Jako beneficjent zmieniającego się systemu i jego, jak sam pewnie twierdzi, równoczesna ofiara Nosorożec przez większość życia wyznaje maksymę "Oko za oko…". Nagle zaczyna snuć refleksje o możliwości przebaczenia za grzechy, lecz zapomina o pokucie. Nie wiadomo, czy wie, z jakim ogromem krzywdy próbuje się mierzyć, czy rozumie swoją winę. Podobnie sam reżyser: przechodzi od gangsterki na poziom filozoficznej medytacji, lecz nie ma w sobie pożądanej subtelności, nie zgłębia wewnętrznej ewolucji swojego bohatera, bardziej interesuje go wizja przychodzącego znikąd darowania win. I nadmiar otaczającej bohatera przemocy. Opowiadana w ten sposób etyka przebaczenia może oraz powinna budzić sprzeciw.
1 10
Moja ocena:
5
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones